Ze snu wyrywa mnie smyranie po ręce. Słyszę wokół siebie stłumione śmiechy. Niechętnie otwieram najpierw jedno oko a potem drugie. I co widzę? Kurka rysującego coś po mojej ręce!
-Kurek, ty mendo ruska! -drę się na niego, na co reszta wybucha śmiechem.
-Wcale nie ruska. To, że grałem rok w Rosji to nie znaczy, że jestem Ruskiem. -kręci głową na znak, że nie mam racji.
-Chyba raczej Rosjaninem. -patrzę na niego jak na idiotę. Potem spoglądam na moją rękę, na której namalowane są jakieś szlaczki i jest tu większość podpisów siatkarzy. -Gdybym miała gips, to ja rozumiem. ALE JA DO JASNEJ CHOLERY NIE MAM GIPSU! -drę się jeszcze głośniej, aby teraz każdy mnie usłyszał.
-No, ale przyznaj się - nie zrobiło ci się w ogóle miło? -patrzy na mnie z nadzieją w oczach i miną kota ze "Shreka". Ociupinkę, przyznaję sobie w myślach. Ale im się do tego nie przyznam! Kręcę energicznie głową, co oznacza, że w ogóle się z nim nie zgadzam. I on w tym momencie z zaskoczenia całuje mnie w policzek!
-I tak wiem, że nas kochasz. -dodaje jeszcze, po czym siada na swoje siedzenie. Patrzę na niego jak na wariata, ale on już zaczyna rozmowę z Kovarem. Kiwam z politowaniem głową. Odwracam się w drugą stronę a tam Zaytsev! Odskakuję od niego jak oparzona. Boże, co on tutaj robi? Patrzy się na mnie z lekkim zdziwieniem. I nagle sobie wszystko przypominam: rozmawialiśmy ze sobą, a nawet się z nim pogodziłam! No i zasnęłam na jego ramieniu. Drapię się w głowę nie bardzo wiedząc co zrobić. Ale on ratuje mnie z tej sytuacji.
-Jak się spało? -pyta uśmiechając się do mnie.
-Całkiem wygodne masz ramię. -posyłam w jego stronę szeroki uśmiech. -A ty chociaż na trochę zasnąłeś?
-Nie miałem zbytnio możliwości, bo ktoś mnie trochę przygniatał. -rzuca w moją stronę wredny uśmiech, na co ja daję mu kuksańca w bok.
-Naprawdę jestem aż tak ciężka? -patrzę błagalnie na niego, aby ten jednak zaprzeczył, bo pomału zaczynają napadać mnie wątpliwości, czy aby przypadkiem serio mi się ostatnio nie przytyło.
-Ale to jest słodki ciężar. -wyszczerza się do mnie.
-I w tym właśnie momencie nie wiem czy mam ci ochotę przywalić, czy cię ucałować. -mrużę oczy na znak, że rozpatruję jednak tę pierwszą możliwość. Na co on odwraca na bok swoją głowę eksponując mi swój policzek.
-Tutaj proszę. -i pokazuje go palcem. Na co ja wybucham śmiechem, kładę tam swoją dłoń i w żartobliwy sposób odsuwam go czym dalej od siebie. Rozglądam się wokół siebie i patrzę za szybę.
-Za ile będziemy na miejscu? -pytam się swojego towarzysza podróży.
-Powinniśmy właściwie już zaraz się zatrzymać. -jakby na te słowa nasz pan kierowca skręca w pobliską bramę, która prowadzi nas na parking przed hotelem. Otwierają się drzwi, a chłopcy zaczynają przepychać się jeden przez drugiego. Widząc to tylko przewracam oczami, zabieram swoją torebkę oraz aparat i wychodzę na zewnątrz. Zaczynam rozprostowywać kości, gdy ktoś chwyta mnie w pasie. Patrzę na tego osobnika, którym okazuje się być Dragan. W swojej drugiej ręce już trzyma nasze torby.
-Nie wiem czy wiesz, ale jestem na ciebie obrażona. -lekceważąco odwracam od niego głowę.
-Oj, nie marudź już. -posyła w moją stronę uśmiech i zaczyna pchać mnie do wejścia. W lobby nie ma problemu, bo zarezerwowana jest tylko jedna jednoosobówka. Odbieram swój klucz i już chcę zabrać od Travicy swoją torbę podróżną, ale on tylko zatrzymuje mnie ręką. -Nawet się nie waż. -grozi mi palcem. -Nie będziesz ciągała takiej ciężkiej torby. -po czym rusza, a ja zaczynam człapać za nim. Kieruje się w stronę mojego pokoju, który jest trochę dalej od jego, ale na tym samym piętrze. Otwieram drzwi a tam... pokój jak każdy inny. I aż wzdycham w geście zawodu. Może nie oczekiwałam luksusu, ale mogli by się postarać. Dragan kładzie moją torbę przy łóżku i sam zbiera się do wyjścia. -Wpadnij do nas jak będziesz szła na kolację. My z Ivanem szybko się ogarniemy, szybki prysznic i te sprawy, i pójdziemy z tobą. -kiwam głową na znak, że zrozumiałam i tak zrobię, na co on wychodzi. Stwierdzam, iż nie ma sensu teraz jeszcze raz się kąpać, bo robiłam to przed wyjazdem, a wezmę prysznic przed spaniem, aby mi się lepiej spało, bo na nowym miejscu to u mnie bywa różnie. Przebieram się tylko w jakieś luźniejsze ciuchy, wypakowuję z torby rzeczy, które będą mi potrzebne na dzisiaj oraz jutro i ruszam do pokoju moich kolegów. Oczywiście bez pukania otwieram drzwi i po prostu zamieram... Mają świetny, cudowny, fenomenalny pokój! A ja?
-No tak, siatkarzyki dostali luksus a reszta motłochu przerobione składziki na mopy... -rzucam się na wolne łóżko w ich pokoju i stwierdzam, że jest ono Ivana, bo na swoim leży rozwalony Dragan z odpalonym laptopem. Z łazienki dobiega szum wody, co oznacza, że tamten drugi bierze prysznic.
-Z tego co się orientuję tylko ty taki dostałaś. -zaczyna szczerzyć się do mnie rozgrywający. Rzucam w niego jedną z poduszek Zaytseva, którą tamten ochoczo łapie i układa pod swoje plecy.
-Dzięki. Nie musiałaś. -posyła w moją stronę uśmiech, na który ja odpowiadam pokazaniem języka. -Ewaa? -patrzy na mnie jakby z obawą. Naprawdę jestem aż taka straszna?
-Czego dusza pragnie? -odpowiadam z zachętą w głosie.
-Masz kogoś? -moje oczy chyba wyszły na wierzch jak to usłyszałam. Na moment mnie zatyka i nie wiem co powiedzieć. Robię wdech i wydech.
-Nie, teraz nikogo nie mam. A dlaczego cię to interesuje? -będę mu wiercić dziurę w brzuchu, dopóki mi tego nie wyjaśni.
-Bo podobasz się dla Ivana. -słysząc to wybucham śmiechem.
-No proszę cię... Nie wiem czy wiesz, ale my zapoznaliśmy się przez łóżko. Raz zaszalałam w dyskotece i wtedy na swojej drodze spotkałam jego. Z tego co wiem to ja wcale nie byłam pierwsza i na pewno nie będę ostatnia. On co noc przecież może mieć inną. I ty myślisz, że może chcieć takie coś jak ja? -patrzę na niego z politowaniem. Widzę w jego wzroku, że gadam głupoty, ale ja tam swoje wiem.
-Ty nie wiesz dlaczego się taki zrobił. -na chwilę przerywa, przez co ja chcę go rozszarpać na strzępy, bo mnie tym jednym zdaniem bardzo zaintrygował. -Jeszcze niedawno miał dziewczynę, z którą był cztery lata, ale rok temu zastał ją w łóżku z jakimś facetem. No i to przez nią taki się zrobił. Próbowałem z nim rozmawiać, ale twierdził, że nie robi nic złego. To tak jakby tamta jego dziewczyna powiedziała mu, że przecież nic złego nie zrobiła. I trochę mi go szkoda. -mówi to ze smutkiem w głosie. Widzę, że traktuje go jak przyjaciela, ale nic nie może z tym zrobić. A ja sama dziwię się na jego słowa, bo nie przypuszczałam, że to może być przez jakąś dziewczynę. Cztery lata to przecież bardzo długo.
-Dziękuję. -uśmiecham się do niego, lecz widzę zdziwienie na jego twarzy.
-Za co?
-Za to, że mi to powiedziałeś. -spoglądam na drzwi łazienki, w której aktualnie znajduje się osoba, o której rozmawiamy. Tak patrząc w tamtym kierunku zamyślam się. Może on wcale nie jest taki zły? Do świata żywych sprowadza mnie świadomość, że nie słychać już szumu wody, co oznacza, że zaraz wkroczy tu Ivan. -Kurde, naprawdę mi się tu u was podoba. -uśmiecham się szeroko do niego. Po tych słowach otwierają się drzwi łazienki, a w nich staje Zaytsev. Bez koszulki! Chyba muszę głupio wyglądać z tą otwartą buzią, ale pal go licho. Chcę jeszcze popatrzeć! Ivan widząc moją minę unosi brew w geście rozbawienia.
-O czym rozmawialiście? -kładzie się na swoje łóżko obok mnie.
-O tym, że to jest nie fair, że wy macie taki świetny pokój, a ja muszę gnieździć się w mojej klitce. -udaję oburzenie i tym sposobem udaje mi się go rozśmieszyć. -No, bardzo zabawne, naprawdę. -patrzę na niego z wyrzutem.
-Jest na to jedna prosta rada. -cieszy się, że wpadł na taki genialny pomysł, a ja patrzę na niego z zainteresowaniem. -Przeprowadź się do nas. -no takiego obrotu akcji to ja się nie spodziewałam.
-No i jak ty to sobie wyobrażasz? Będę spać na podłodze? -pytam go z zawodem w głosie, bo już zaczynał podobać mi się ten pomysł.
-Nie, głupku. Złączymy łóżka i będziemy spać we trójkę. -wtrąca swoje trzy grosze Dragan. Naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać nad tą ofertą, ale jednak dochodzę do wniosku, że oni przecież muszą się wyspać przed treningami i meczem.
-Nawet nie ma mowy. Wy musicie się porządnie wyspać, a nie spełniać moje zachcianki. No, Travica! Idź jużże do tej łazienki, bo ja tu czekając na was umrę z głodu. -mówię z wyrzutem do Dragana.
-No już, już. Więc ja tu was zostawiam samych, gołąbeczki. -dodaje jeszcze udając się do łazienki. Patrzę na niego z politowaniem, a Ivan się tylko uśmiecha.
-Ale ja mówiłem poważnie. -przygląda mi się ze skupieniem Ivan. Z jego oczu mogę wyczytać, że mówi szczerze. Kurde, i co ja mam teraz zrobić?
-Wy przecież z takim grubasem jak ja się nie pomieścicie na dwóch łóżkach. -robię obrażoną minę, przy czym robię aluzję do sytuacji z autokaru. No i ten wariat znowu mnie zaczyna łaskotać! Po chwili szamotania się z nim jakimś cudem znajduję się pod nim, a on opiera się dwoma rękoma tuż przy mojej głowie i spogląda mi w oczy.
-Przecież wiesz, że nie jesteś gruba. Ba! Jesteś strasznym chudzielcem. Wtedy się po prostu z tobą droczyłem. Moglibyśmy oboje spać nawet w jednym łóżku, bo jesteś tak chuda. -patrzy mi prosto w oczy, a na to, co powiedział unoszę brwi w geście "chciałbyś".
-Ja może i tak, ale ty to już niekoniecznie. -wybuchamy oboje śmiechem i w takiej dwuznacznej sytuacji znajdują nas inni siatkarze Lube z Kurkiem na czele, którzy wpadli bez uprzedzenia. I pukania.
-Puka się. -Zaytsev przejął inicjatywę jednocześnie zabierając rękę znad mojej głowy i opierając się już tylko na jednej. Ja też staram się doprowadzić do porządku, nie bardzo wiedzieć czemu poprawiając swoją bluzkę.
-A wy co robicie tutaj sami? -zaczynają dopytywać się siatkarze.
-Nie sami, tylko z Draganem za drzwiami, to raz. A dwa, to my tylko rozmawiamy. -wyjaśniam nowo przybyłym.
-Jaasne. -wywraca oczami Kurek jednocześnie zakładając ręce na piersi.
-Bartuś, ale ty przecież wiesz, że ja kocham tylko ciebie. -podchodzę do niego zalotnie i zarzucam mu ręce na szyi. Widząc jego rozdziawioną minę stwierdzam, że... chyba uwierzył. I wybucham śmiechem a reszta ze mną. Wracam na poprzednie miejsce i widzę, że chyba się trochę obraził. No ale cóż.
-Właśnie rozmawialiśmy o tym, żeby Ewa przeniosła do nas swoje rzeczy, bo nie podoba się jej u niej w pokoju. Chcemy z Draganem złączyć łóżka, ale ten uparciuch się nie zgadza. -kieruje na mnie swoje wymowne spojrzenie, na co ja tylko się do niego niewinnie uśmiecham.
-No właśnie, a co on robi tyle czasu w łazience? -podchodzę do drzwi, pukam w nie lekko i nastawiam ucho, aby coś usłyszeć. Odpowiada mi tylko cisza. Więc ja przyklejam ucho do drzwi, bo nie chcę ot tak zwyczajnie tam wejść. Rozumiem co to prywatność. Ale tamci już nie... Podczas gdy ja dalej stoję w takiej pozycji jeden z tych idiotów szarpie za klamkę, przez co ja nagle wpadam do środka, mało co nie upadając na podłogę. Na szczęście jakimś cudem w porę zdołał mnie złapać Dragan, który nawiasem mówiąc stał teraz tylko w samym ręczniku przepasanym na biodrach. Z pokoju dochodzą odgłosy głośnego śmiechu i gwizdów. Odwracam się do nich i rzucam im mordercze spojrzenie.
-Mogłaś po prostu poczekać jeszcze ze dwie minuty i sam bym wyszedł. Tak bardzo się za mną stęskniłaś? -uśmiecha się do mnie promiennie Travica, przez co miękną mi trochę kolana. Dobrze, że przynajmniej mnie jeszcze trzyma.
-Ci idioci mnie wepchnęli. -staram się nie jąkać. Bo bądź co bądź, widok takiego siatkarza i to w dodatku prawie nagiego robi wrażenie.
-Nie idioci tylko Kurek. -wyjaśnia szybko Ivan.
-Czyli na jedno wychodzi. -śmieje się Kovar, a reszta mu wtóruje poza samym zainteresowanym. I teraz dzieje się coś niespodziewanego, bo Dragan zatrzaskuje za nami drzwi i przekręca w nich klucz. Tak jakby wcześniej nie mógł tego zrobić! I w taki sposób znajdujemy się tylko we dwoje, odcięci od świata, w zaparowanej łazience. Nie bardzo wiem, co on teraz zamierza, ale szybko się dowiaduję, bo sadza mnie na szafeczce przy umywalce, a sam staje naprzeciwko mnie jednocześnie trzymając mnie z tyłu za plecy. Patrzę na niego niedowierzając w to, co widzę. A on się do mnie uśmiecha tak, jak tylko on to potrafi. W tym momencie cieszę się, że siedzę a nie stoję, bo padłabym z wrażenia. Nie zauważając, że wcześniej opadło mi jedno ramiączko bluzki, Dragan nachyla się do mnie i całuje mnie w obojczyk. Jezus Maria! Czy to jest ten sam Dragan? Nikt go nie podmienił podczas kąpieli? Na moje policzki wkradają się dwa wielkie rumieńce.
-Wybacz mi, słońce, ale chciałbym się jednak ubrać. -odwraca się ode mnie, otwiera drzwi i przepuszcza mnie w drzwiach. Ja tylko przytakuję głową i wychodzę do reszty bandy. O, matko...
-Uuu, a co się tak zarumieniłaś? -pyta ze śmiechem Kovar.
-Parno tam było. -odpowiadam nie patrząc nikomu w oczy i wychodzę z ich pokoju kierując się jednocześnie do swojego. Szybko wpadam do łazienki i przemywam twarz zimną wodą, która i tak niewiele pomaga na moje rozgrzane policzki. Powoli siadam na łóżku i zaczynam tępo wpatrywać się w jeden punkt. Jednak przerywa mi to pukanie do drzwi. Odpowiadam cicho "proszę", a do pokoju ładuje się Zaytsev i siada obok mnie.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. -pyta mnie z troską.
-Tak. Chyba tak... -odpowiadam, lecz widzę, że go tym nie przekonuję. -Jaki tak naprawdę jest Dragan? -zaskakuję go tym pytaniem, ale bardzo chcę wiedzieć.
-Nieprzewidywalny. -uśmiecha się pod nosem, a ja kiwam głową na znak, że się z nim zgadzam. -Dobra, jesteś gotowa? Bo przepadnie nam kolacja. -wstaje, uśmiecha się do mnie i podaje mi rękę, aby pomóc mi wstać. Z wdzięcznością chwytam za nią i daję się poprowadzić, nie zamykając pokoju. Widzę jak z drugiej strony korytarza z pokoju chłopaków wychodzą siatkarze. Idąc na stołówkę Dragan puszcza do mnie oczko, na co ja znowu się rumienię. Niech go licho... Siadam z Ivanem i z paroma innymi graczami, a przy drugim stole rozsiedli się: Dragan, Kurek wraz z Kovarem i jeszcze paru innych. Kolacja jest smaczna, a przy naszym stole nie brakuje tematów do rozmów. Z tego co widzę przy sąsiednim również. Mogę się założyć, że coś knują, ale nie będę zabierała sobie przyjemności jedzenia i nie będę zwracać na nich uwagi. Podczas gdy ja jestem jeszcze w połowie dania ludzie z tamtego stolika wstają i wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami wychodzą z pomieszczenia.
-Nie uważasz, że oni coś kombinują? -pytam się Ivana konspiracyjnym głosem. Lecz ten się do mnie tylko szeroko uśmiecha i znowu zabiera się za jedzenie. No na niego to nie można liczyć... Jakoś przeszła mi ochota na dalszy posiłek, więc przepraszając wszystkich wstaję od stołu i opuszczam stołówkę. Moim śladem podąża Zaytsev, który jeszcze w biegu kończy pić swoją herbatę. Toż mógł w spokoju jeszcze ją dopić, a nie za mną lecieć. Na naszym korytarzu już chcę się z nim pożegnać, lecz ten tylko łapie mnie za rękę i prowadzi do siebie. Wychodzą mi marne próby oporu, w końcu daję za wygraną i idę za nim zrezygnowana. Otwiera przede mną drzwi i puszcza przodem. Wchodząc doznaję niemałego szoku. Patrzę na to, co zrobili ci wariaci, potem na Ivana i znowu na to, co oni zrobili. Połączyli łóżka i przenieśli wszystkie moje rzeczy z tamtego pokoju! -Co wyście najlepszego zrobili?! -zaczynam na nich wrzeszczeć. -Przecież oni muszą się porządnie wyspać,, a nie ze mną się użerać! -zakładam ręce na piersi. Ivan podchodzi do mnie i od tyłu przytula, jednocześnie popychając mnie bardziej do środka.
-No nie obrażaj się na nas, bo chcieliśmy, abyś czuła się wśród nas dobrze. I dlatego postanowiliśmy, że nie będziesz spała w tamtej klitce. -fukam na niego, bo z tego co widzę to on też maczał w tym palce. On tylko cmoka mnie w skroń, tak jak wtedy u mnie, a ja już nie mogę powstrzymać uśmiechu, który wypływa na moją twarz.
-Wariaci, pieprzeni wariaci. -kręcę ze zrezygnowaniem głową. Na złączonych łóżkach rozsiadła się ta gromada, która to zrobiła, a my z Zaytsevem się do nich dosiadamy. No i genialny pan Kurek wpada na pomysł, żeby zagrać w butelkę. Na pytania, żeby nie było! Chociaż jakbyśmy grali w rozbieranego to miałabym z każdej strony przyjemne widoki, ale wtedy oczy wszystkich byłyby skierowane na mnie. Więc dobrze jest jak jest. Jeżeli ktoś odmówi udzielenia odpowiedzi ma pójść do trenera Giulianiego i zapytać się czy nie ma przypadkiem pożyczyć pieniędzy, bo mu na flaszkę brakuje. Sroga kara... Więc lepiej odpowiadać i to zgodnie z prawdą. Dziwne jest, że prawie co drugie pytanie butelka zostaje kierowana w moją stronę i muszę odpowiadać... I mogłam się wcześniej założyć, że któryś zapyta się mnie co robiliśmy z Draganem w łazience. Rzucam w kierunku Kurka mordercze spojrzenie, ale nie mogę wymigać się od odpowiedzi. -Pocałował mnie w obojczyk. -mówię jak gdyby nigdy nic i wzruszam ramionami. Na moje szczęście los się do mnie uśmiecha i udaje mi się wylosować Zaytseva, Travicę i Kurka. Ivan twierdzi, że po pięćdziesięciu kobietach w jego łóżku pogubił się w ich liczeniu, Dragana rodzice kiedyś zapomnieli o nim na trzy dni i sami wrócili z wakacji (nie odzywał się potem do nich przez tydzień), a Bartek po tym, jak zdał maturę poszedł z kolegami się napić i ci wmówili mu, że nic takiego nie miało miejsca to ten rozbeczał się jak małe dziecko. Aż mi łzy lecą ze śmiechu, gdy słyszę te historie. Dobrze, że żaden z nich nie wypytuje się mnie o moją przeszłość. Chłopcy zaczynają się rozchodzić i w pokoju pozostaje nasza trójka.
-Ewa, wiesz, ja chyba skorzystam z twojego pokoju, bo obiecałem, że zadzwonię do Olgi. -mówi Travica, a ja mu przytakuję głową, że się zgadzam. Ten wychodzi z laptopem w ręku, Ivan idzie się wykąpać, a mi zostaje czarna robota, czyli rozścielenie łóżek. No i w tym momencie rodzi się problem: są dwa łóżka a trzy prześcieradła. Dobra, jedno odłożymy. Ale to samo jest z kołdrami! Jak będą tylko dwie to jeden zabierze jedną, drugi drugą a ja, że będę leżeć pośrodku, zostanę z niczym. Muszą być trzy kołdry, nie ma bata! Ivan wychodzi z łazienki i już ja mam wchodzić, gdy wraca Dragan. -Mam lepszy pomysł. Z Olgą przełożyliśmy rozmowę na później i ja nie chcę wam przeszkadzać, więc zabieram swoją pościel i rzeczy do twojego starego pokoju. -już otwieram buzię, bo chcę zaprzeczyć, ale ten uwija się tak szybko, że tylko całuje mnie w policzek i już go nie ma.
-Wiesz, że Dragan zrobił to specjalnie, prawda? -pyta mnie Zaytsev nie podnosząc wzroku znad czytanej przez niego książki.
-Ma jutro przewalone. -stwierdzam ze stoickim spokojem i idę do łazienki. Biorę prysznic i lekko podsuszam włosy, ale nie za bardzo, bo nie chcę aby z moich loków zrobiło się siano. Narzucam na siebie letnią piżamę, w sensie krótkie spodenki oraz bluzeczkę na ramiączkach i wychodzę z łazienki. Zaytsev w końcu odrywa się od swojej książki i patrzy się na mnie. Rozmarzonym wzrokiem...
-No nie wiem, mam może założyć długi dres, abyś się tak na mnie nie lampił? -zadaję mu pytanie retoryczne.
-Nie, nie, nie. Tak jest w sam raz. -uśmiecha się w moją stronę. Jak to mawiał mój ostatni chłopak: "Pobudza zmysły. I nie tylko." Przewracam oczami i ładuję się pod kołdrę.
-Wiesz, jednak bez Dragana jest tu wygodniej. -szczerzę się do niego. I w tym momencie jestem nawet mu wdzięczna. Ten odsyła mi również uśmiech i dalej pogrąża się w ciekawej lekturze. Ja przewracam się na bok, kładę się twarzą do niego równocześnie wlepiając w niego wzrok. I myślę. Po chwili zauważa to.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? -pyta zaciekawiony.
-Właśnie się nad czymś zastanawiam. Obok ciebie leży półnaga dziewczyna, a ty czytasz książkę. Więc nasuwają mi się tylko dwa wnioski: albo z kimś jesteś, ale to raczej nigdy nie sprawia problemu, albo jesteś gejem. -śmieję się pod nosem z własnych myśli. Sam rozbawiony zamyka książkę, odkłada ją na stolik nocny i gasi lampkę. Również kładzie się bokiem, czyli do mnie przodem, ale w odróżnieniu ode mnie podpiera się na ręce.
-Więc chcesz, abym się teraz na ciebie rzucił? -pyta z błyskiem w oku i drugą ręką zaczyna delikatnie muskać moje nagie ramię.
-Może niekoniecznie to, ale wszystko jest lepsze od świadomości, że jestem zbyt mało atrakcyjna, aby kogoś sobą zainteresować i ten woli czytać książki. -parskam śmiechem, choć w duchu jest mi trochę przykro.
-A idź ty, głuptasie. -ręką zakłada mi kosmyk moich niesfornych włosów za ucho. -Uwierz mi, że mam teraz na ciebie wielką ochotę, ale... Ale nie chcę naciskać. -patrzy w moje oczy z ogromną szczerością w swoich. -Wiem, że źle zaczęliśmy, ale już niestety tego nie zmienię. -na chwilę zapada pomiędzy nami cisza, bo trawię to, co on właśnie do mnie powiedział.
-Wiesz co, to chyba jeden z najbardziej zwariowanych dni w moim życiu. -przyznaję szczerze z uśmiechem na ustach. -Tyle się rzeczy dzisiaj wydarzyło, że nie sposób to ogarnąć. Z rana nachodzisz mnie ty, z kwiatami, których nie cierpię. Później rozpoczynam pracę wśród stada wielkoludów, którzy w ciągu jednego dnia stali się dla mnie jak rodzina. No i jeszcze wy...
-Co my? -pyta z zaciekawieniem, bo na chwilę zrobiłam pauzę.
-Ty, Dragan i chyba ten głupol Kurek staliście się moimi przyjaciółmi. A w dodatku leżę sobie tutaj, obok ciebie, w podwójnym łóżku i rozmawiam z tobą, jakbyśmy znali się wiele lat. Fajnie mam. -sama cieszę się z tego, co powiedziałam. Bo powiedziałam prawdę. -Może idź już spać, bo jutro macie dwa treningi i nie będziesz mógł się na boisku odbijać. -przyznaję z lekką niechęcią, ale wiem, że robię słusznie.
-Chyba masz rację... A więc do jutra. -uśmiecha się do mnie, a ja mu odpowiadam tym samym.
-Do jutra. -przewracam się na drugi bok i... I nie mogę zasnąć. Ciągle patrzę się w okno. Nie wiem czy zrobiłam dobrze kończąc tę rozmowę, bo to mogła być jedyna taka okazja, aby wszystko sobie powiedzieć. Już się nie dowiem. Przymykam więc oczy, bo może chociaż to pomoże mi zasnąć. I nagle czuję jak Ivan od tyłu się do mnie przytula. Obejmuje mnie w talii swoimi wielkimi rękami, a ja kładę swoje dłonie na jego. W międzyczasie składa jeszcze pocałunek na mojej szyi i szepcze mi do ucha: -Ciao bella.
_____
-Kurek, ty mendo ruska! -drę się na niego, na co reszta wybucha śmiechem.
-Wcale nie ruska. To, że grałem rok w Rosji to nie znaczy, że jestem Ruskiem. -kręci głową na znak, że nie mam racji.
-Chyba raczej Rosjaninem. -patrzę na niego jak na idiotę. Potem spoglądam na moją rękę, na której namalowane są jakieś szlaczki i jest tu większość podpisów siatkarzy. -Gdybym miała gips, to ja rozumiem. ALE JA DO JASNEJ CHOLERY NIE MAM GIPSU! -drę się jeszcze głośniej, aby teraz każdy mnie usłyszał.
-No, ale przyznaj się - nie zrobiło ci się w ogóle miło? -patrzy na mnie z nadzieją w oczach i miną kota ze "Shreka". Ociupinkę, przyznaję sobie w myślach. Ale im się do tego nie przyznam! Kręcę energicznie głową, co oznacza, że w ogóle się z nim nie zgadzam. I on w tym momencie z zaskoczenia całuje mnie w policzek!
-I tak wiem, że nas kochasz. -dodaje jeszcze, po czym siada na swoje siedzenie. Patrzę na niego jak na wariata, ale on już zaczyna rozmowę z Kovarem. Kiwam z politowaniem głową. Odwracam się w drugą stronę a tam Zaytsev! Odskakuję od niego jak oparzona. Boże, co on tutaj robi? Patrzy się na mnie z lekkim zdziwieniem. I nagle sobie wszystko przypominam: rozmawialiśmy ze sobą, a nawet się z nim pogodziłam! No i zasnęłam na jego ramieniu. Drapię się w głowę nie bardzo wiedząc co zrobić. Ale on ratuje mnie z tej sytuacji.
-Jak się spało? -pyta uśmiechając się do mnie.
-Całkiem wygodne masz ramię. -posyłam w jego stronę szeroki uśmiech. -A ty chociaż na trochę zasnąłeś?
-Nie miałem zbytnio możliwości, bo ktoś mnie trochę przygniatał. -rzuca w moją stronę wredny uśmiech, na co ja daję mu kuksańca w bok.
-Naprawdę jestem aż tak ciężka? -patrzę błagalnie na niego, aby ten jednak zaprzeczył, bo pomału zaczynają napadać mnie wątpliwości, czy aby przypadkiem serio mi się ostatnio nie przytyło.
-Ale to jest słodki ciężar. -wyszczerza się do mnie.
-I w tym właśnie momencie nie wiem czy mam ci ochotę przywalić, czy cię ucałować. -mrużę oczy na znak, że rozpatruję jednak tę pierwszą możliwość. Na co on odwraca na bok swoją głowę eksponując mi swój policzek.
-Tutaj proszę. -i pokazuje go palcem. Na co ja wybucham śmiechem, kładę tam swoją dłoń i w żartobliwy sposób odsuwam go czym dalej od siebie. Rozglądam się wokół siebie i patrzę za szybę.
-Za ile będziemy na miejscu? -pytam się swojego towarzysza podróży.
-Powinniśmy właściwie już zaraz się zatrzymać. -jakby na te słowa nasz pan kierowca skręca w pobliską bramę, która prowadzi nas na parking przed hotelem. Otwierają się drzwi, a chłopcy zaczynają przepychać się jeden przez drugiego. Widząc to tylko przewracam oczami, zabieram swoją torebkę oraz aparat i wychodzę na zewnątrz. Zaczynam rozprostowywać kości, gdy ktoś chwyta mnie w pasie. Patrzę na tego osobnika, którym okazuje się być Dragan. W swojej drugiej ręce już trzyma nasze torby.
-Nie wiem czy wiesz, ale jestem na ciebie obrażona. -lekceważąco odwracam od niego głowę.
-Oj, nie marudź już. -posyła w moją stronę uśmiech i zaczyna pchać mnie do wejścia. W lobby nie ma problemu, bo zarezerwowana jest tylko jedna jednoosobówka. Odbieram swój klucz i już chcę zabrać od Travicy swoją torbę podróżną, ale on tylko zatrzymuje mnie ręką. -Nawet się nie waż. -grozi mi palcem. -Nie będziesz ciągała takiej ciężkiej torby. -po czym rusza, a ja zaczynam człapać za nim. Kieruje się w stronę mojego pokoju, który jest trochę dalej od jego, ale na tym samym piętrze. Otwieram drzwi a tam... pokój jak każdy inny. I aż wzdycham w geście zawodu. Może nie oczekiwałam luksusu, ale mogli by się postarać. Dragan kładzie moją torbę przy łóżku i sam zbiera się do wyjścia. -Wpadnij do nas jak będziesz szła na kolację. My z Ivanem szybko się ogarniemy, szybki prysznic i te sprawy, i pójdziemy z tobą. -kiwam głową na znak, że zrozumiałam i tak zrobię, na co on wychodzi. Stwierdzam, iż nie ma sensu teraz jeszcze raz się kąpać, bo robiłam to przed wyjazdem, a wezmę prysznic przed spaniem, aby mi się lepiej spało, bo na nowym miejscu to u mnie bywa różnie. Przebieram się tylko w jakieś luźniejsze ciuchy, wypakowuję z torby rzeczy, które będą mi potrzebne na dzisiaj oraz jutro i ruszam do pokoju moich kolegów. Oczywiście bez pukania otwieram drzwi i po prostu zamieram... Mają świetny, cudowny, fenomenalny pokój! A ja?
-No tak, siatkarzyki dostali luksus a reszta motłochu przerobione składziki na mopy... -rzucam się na wolne łóżko w ich pokoju i stwierdzam, że jest ono Ivana, bo na swoim leży rozwalony Dragan z odpalonym laptopem. Z łazienki dobiega szum wody, co oznacza, że tamten drugi bierze prysznic.
-Z tego co się orientuję tylko ty taki dostałaś. -zaczyna szczerzyć się do mnie rozgrywający. Rzucam w niego jedną z poduszek Zaytseva, którą tamten ochoczo łapie i układa pod swoje plecy.
-Dzięki. Nie musiałaś. -posyła w moją stronę uśmiech, na który ja odpowiadam pokazaniem języka. -Ewaa? -patrzy na mnie jakby z obawą. Naprawdę jestem aż taka straszna?
-Czego dusza pragnie? -odpowiadam z zachętą w głosie.
-Masz kogoś? -moje oczy chyba wyszły na wierzch jak to usłyszałam. Na moment mnie zatyka i nie wiem co powiedzieć. Robię wdech i wydech.
-Nie, teraz nikogo nie mam. A dlaczego cię to interesuje? -będę mu wiercić dziurę w brzuchu, dopóki mi tego nie wyjaśni.
-Bo podobasz się dla Ivana. -słysząc to wybucham śmiechem.
-No proszę cię... Nie wiem czy wiesz, ale my zapoznaliśmy się przez łóżko. Raz zaszalałam w dyskotece i wtedy na swojej drodze spotkałam jego. Z tego co wiem to ja wcale nie byłam pierwsza i na pewno nie będę ostatnia. On co noc przecież może mieć inną. I ty myślisz, że może chcieć takie coś jak ja? -patrzę na niego z politowaniem. Widzę w jego wzroku, że gadam głupoty, ale ja tam swoje wiem.
-Ty nie wiesz dlaczego się taki zrobił. -na chwilę przerywa, przez co ja chcę go rozszarpać na strzępy, bo mnie tym jednym zdaniem bardzo zaintrygował. -Jeszcze niedawno miał dziewczynę, z którą był cztery lata, ale rok temu zastał ją w łóżku z jakimś facetem. No i to przez nią taki się zrobił. Próbowałem z nim rozmawiać, ale twierdził, że nie robi nic złego. To tak jakby tamta jego dziewczyna powiedziała mu, że przecież nic złego nie zrobiła. I trochę mi go szkoda. -mówi to ze smutkiem w głosie. Widzę, że traktuje go jak przyjaciela, ale nic nie może z tym zrobić. A ja sama dziwię się na jego słowa, bo nie przypuszczałam, że to może być przez jakąś dziewczynę. Cztery lata to przecież bardzo długo.
-Dziękuję. -uśmiecham się do niego, lecz widzę zdziwienie na jego twarzy.
-Za co?
-Za to, że mi to powiedziałeś. -spoglądam na drzwi łazienki, w której aktualnie znajduje się osoba, o której rozmawiamy. Tak patrząc w tamtym kierunku zamyślam się. Może on wcale nie jest taki zły? Do świata żywych sprowadza mnie świadomość, że nie słychać już szumu wody, co oznacza, że zaraz wkroczy tu Ivan. -Kurde, naprawdę mi się tu u was podoba. -uśmiecham się szeroko do niego. Po tych słowach otwierają się drzwi łazienki, a w nich staje Zaytsev. Bez koszulki! Chyba muszę głupio wyglądać z tą otwartą buzią, ale pal go licho. Chcę jeszcze popatrzeć! Ivan widząc moją minę unosi brew w geście rozbawienia.
-O czym rozmawialiście? -kładzie się na swoje łóżko obok mnie.
-O tym, że to jest nie fair, że wy macie taki świetny pokój, a ja muszę gnieździć się w mojej klitce. -udaję oburzenie i tym sposobem udaje mi się go rozśmieszyć. -No, bardzo zabawne, naprawdę. -patrzę na niego z wyrzutem.
-Jest na to jedna prosta rada. -cieszy się, że wpadł na taki genialny pomysł, a ja patrzę na niego z zainteresowaniem. -Przeprowadź się do nas. -no takiego obrotu akcji to ja się nie spodziewałam.
-No i jak ty to sobie wyobrażasz? Będę spać na podłodze? -pytam go z zawodem w głosie, bo już zaczynał podobać mi się ten pomysł.
-Nie, głupku. Złączymy łóżka i będziemy spać we trójkę. -wtrąca swoje trzy grosze Dragan. Naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać nad tą ofertą, ale jednak dochodzę do wniosku, że oni przecież muszą się wyspać przed treningami i meczem.
-Nawet nie ma mowy. Wy musicie się porządnie wyspać, a nie spełniać moje zachcianki. No, Travica! Idź jużże do tej łazienki, bo ja tu czekając na was umrę z głodu. -mówię z wyrzutem do Dragana.
-No już, już. Więc ja tu was zostawiam samych, gołąbeczki. -dodaje jeszcze udając się do łazienki. Patrzę na niego z politowaniem, a Ivan się tylko uśmiecha.
-Ale ja mówiłem poważnie. -przygląda mi się ze skupieniem Ivan. Z jego oczu mogę wyczytać, że mówi szczerze. Kurde, i co ja mam teraz zrobić?
-Wy przecież z takim grubasem jak ja się nie pomieścicie na dwóch łóżkach. -robię obrażoną minę, przy czym robię aluzję do sytuacji z autokaru. No i ten wariat znowu mnie zaczyna łaskotać! Po chwili szamotania się z nim jakimś cudem znajduję się pod nim, a on opiera się dwoma rękoma tuż przy mojej głowie i spogląda mi w oczy.
-Przecież wiesz, że nie jesteś gruba. Ba! Jesteś strasznym chudzielcem. Wtedy się po prostu z tobą droczyłem. Moglibyśmy oboje spać nawet w jednym łóżku, bo jesteś tak chuda. -patrzy mi prosto w oczy, a na to, co powiedział unoszę brwi w geście "chciałbyś".
-Ja może i tak, ale ty to już niekoniecznie. -wybuchamy oboje śmiechem i w takiej dwuznacznej sytuacji znajdują nas inni siatkarze Lube z Kurkiem na czele, którzy wpadli bez uprzedzenia. I pukania.
-Puka się. -Zaytsev przejął inicjatywę jednocześnie zabierając rękę znad mojej głowy i opierając się już tylko na jednej. Ja też staram się doprowadzić do porządku, nie bardzo wiedzieć czemu poprawiając swoją bluzkę.
-A wy co robicie tutaj sami? -zaczynają dopytywać się siatkarze.
-Nie sami, tylko z Draganem za drzwiami, to raz. A dwa, to my tylko rozmawiamy. -wyjaśniam nowo przybyłym.
-Jaasne. -wywraca oczami Kurek jednocześnie zakładając ręce na piersi.
-Bartuś, ale ty przecież wiesz, że ja kocham tylko ciebie. -podchodzę do niego zalotnie i zarzucam mu ręce na szyi. Widząc jego rozdziawioną minę stwierdzam, że... chyba uwierzył. I wybucham śmiechem a reszta ze mną. Wracam na poprzednie miejsce i widzę, że chyba się trochę obraził. No ale cóż.
-Właśnie rozmawialiśmy o tym, żeby Ewa przeniosła do nas swoje rzeczy, bo nie podoba się jej u niej w pokoju. Chcemy z Draganem złączyć łóżka, ale ten uparciuch się nie zgadza. -kieruje na mnie swoje wymowne spojrzenie, na co ja tylko się do niego niewinnie uśmiecham.
-No właśnie, a co on robi tyle czasu w łazience? -podchodzę do drzwi, pukam w nie lekko i nastawiam ucho, aby coś usłyszeć. Odpowiada mi tylko cisza. Więc ja przyklejam ucho do drzwi, bo nie chcę ot tak zwyczajnie tam wejść. Rozumiem co to prywatność. Ale tamci już nie... Podczas gdy ja dalej stoję w takiej pozycji jeden z tych idiotów szarpie za klamkę, przez co ja nagle wpadam do środka, mało co nie upadając na podłogę. Na szczęście jakimś cudem w porę zdołał mnie złapać Dragan, który nawiasem mówiąc stał teraz tylko w samym ręczniku przepasanym na biodrach. Z pokoju dochodzą odgłosy głośnego śmiechu i gwizdów. Odwracam się do nich i rzucam im mordercze spojrzenie.
-Mogłaś po prostu poczekać jeszcze ze dwie minuty i sam bym wyszedł. Tak bardzo się za mną stęskniłaś? -uśmiecha się do mnie promiennie Travica, przez co miękną mi trochę kolana. Dobrze, że przynajmniej mnie jeszcze trzyma.
-Ci idioci mnie wepchnęli. -staram się nie jąkać. Bo bądź co bądź, widok takiego siatkarza i to w dodatku prawie nagiego robi wrażenie.
-Nie idioci tylko Kurek. -wyjaśnia szybko Ivan.
-Czyli na jedno wychodzi. -śmieje się Kovar, a reszta mu wtóruje poza samym zainteresowanym. I teraz dzieje się coś niespodziewanego, bo Dragan zatrzaskuje za nami drzwi i przekręca w nich klucz. Tak jakby wcześniej nie mógł tego zrobić! I w taki sposób znajdujemy się tylko we dwoje, odcięci od świata, w zaparowanej łazience. Nie bardzo wiem, co on teraz zamierza, ale szybko się dowiaduję, bo sadza mnie na szafeczce przy umywalce, a sam staje naprzeciwko mnie jednocześnie trzymając mnie z tyłu za plecy. Patrzę na niego niedowierzając w to, co widzę. A on się do mnie uśmiecha tak, jak tylko on to potrafi. W tym momencie cieszę się, że siedzę a nie stoję, bo padłabym z wrażenia. Nie zauważając, że wcześniej opadło mi jedno ramiączko bluzki, Dragan nachyla się do mnie i całuje mnie w obojczyk. Jezus Maria! Czy to jest ten sam Dragan? Nikt go nie podmienił podczas kąpieli? Na moje policzki wkradają się dwa wielkie rumieńce.
-Wybacz mi, słońce, ale chciałbym się jednak ubrać. -odwraca się ode mnie, otwiera drzwi i przepuszcza mnie w drzwiach. Ja tylko przytakuję głową i wychodzę do reszty bandy. O, matko...
-Uuu, a co się tak zarumieniłaś? -pyta ze śmiechem Kovar.
-Parno tam było. -odpowiadam nie patrząc nikomu w oczy i wychodzę z ich pokoju kierując się jednocześnie do swojego. Szybko wpadam do łazienki i przemywam twarz zimną wodą, która i tak niewiele pomaga na moje rozgrzane policzki. Powoli siadam na łóżku i zaczynam tępo wpatrywać się w jeden punkt. Jednak przerywa mi to pukanie do drzwi. Odpowiadam cicho "proszę", a do pokoju ładuje się Zaytsev i siada obok mnie.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. -pyta mnie z troską.
-Tak. Chyba tak... -odpowiadam, lecz widzę, że go tym nie przekonuję. -Jaki tak naprawdę jest Dragan? -zaskakuję go tym pytaniem, ale bardzo chcę wiedzieć.
-Nieprzewidywalny. -uśmiecha się pod nosem, a ja kiwam głową na znak, że się z nim zgadzam. -Dobra, jesteś gotowa? Bo przepadnie nam kolacja. -wstaje, uśmiecha się do mnie i podaje mi rękę, aby pomóc mi wstać. Z wdzięcznością chwytam za nią i daję się poprowadzić, nie zamykając pokoju. Widzę jak z drugiej strony korytarza z pokoju chłopaków wychodzą siatkarze. Idąc na stołówkę Dragan puszcza do mnie oczko, na co ja znowu się rumienię. Niech go licho... Siadam z Ivanem i z paroma innymi graczami, a przy drugim stole rozsiedli się: Dragan, Kurek wraz z Kovarem i jeszcze paru innych. Kolacja jest smaczna, a przy naszym stole nie brakuje tematów do rozmów. Z tego co widzę przy sąsiednim również. Mogę się założyć, że coś knują, ale nie będę zabierała sobie przyjemności jedzenia i nie będę zwracać na nich uwagi. Podczas gdy ja jestem jeszcze w połowie dania ludzie z tamtego stolika wstają i wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami wychodzą z pomieszczenia.
-Nie uważasz, że oni coś kombinują? -pytam się Ivana konspiracyjnym głosem. Lecz ten się do mnie tylko szeroko uśmiecha i znowu zabiera się za jedzenie. No na niego to nie można liczyć... Jakoś przeszła mi ochota na dalszy posiłek, więc przepraszając wszystkich wstaję od stołu i opuszczam stołówkę. Moim śladem podąża Zaytsev, który jeszcze w biegu kończy pić swoją herbatę. Toż mógł w spokoju jeszcze ją dopić, a nie za mną lecieć. Na naszym korytarzu już chcę się z nim pożegnać, lecz ten tylko łapie mnie za rękę i prowadzi do siebie. Wychodzą mi marne próby oporu, w końcu daję za wygraną i idę za nim zrezygnowana. Otwiera przede mną drzwi i puszcza przodem. Wchodząc doznaję niemałego szoku. Patrzę na to, co zrobili ci wariaci, potem na Ivana i znowu na to, co oni zrobili. Połączyli łóżka i przenieśli wszystkie moje rzeczy z tamtego pokoju! -Co wyście najlepszego zrobili?! -zaczynam na nich wrzeszczeć. -Przecież oni muszą się porządnie wyspać,, a nie ze mną się użerać! -zakładam ręce na piersi. Ivan podchodzi do mnie i od tyłu przytula, jednocześnie popychając mnie bardziej do środka.
-No nie obrażaj się na nas, bo chcieliśmy, abyś czuła się wśród nas dobrze. I dlatego postanowiliśmy, że nie będziesz spała w tamtej klitce. -fukam na niego, bo z tego co widzę to on też maczał w tym palce. On tylko cmoka mnie w skroń, tak jak wtedy u mnie, a ja już nie mogę powstrzymać uśmiechu, który wypływa na moją twarz.
-Wariaci, pieprzeni wariaci. -kręcę ze zrezygnowaniem głową. Na złączonych łóżkach rozsiadła się ta gromada, która to zrobiła, a my z Zaytsevem się do nich dosiadamy. No i genialny pan Kurek wpada na pomysł, żeby zagrać w butelkę. Na pytania, żeby nie było! Chociaż jakbyśmy grali w rozbieranego to miałabym z każdej strony przyjemne widoki, ale wtedy oczy wszystkich byłyby skierowane na mnie. Więc dobrze jest jak jest. Jeżeli ktoś odmówi udzielenia odpowiedzi ma pójść do trenera Giulianiego i zapytać się czy nie ma przypadkiem pożyczyć pieniędzy, bo mu na flaszkę brakuje. Sroga kara... Więc lepiej odpowiadać i to zgodnie z prawdą. Dziwne jest, że prawie co drugie pytanie butelka zostaje kierowana w moją stronę i muszę odpowiadać... I mogłam się wcześniej założyć, że któryś zapyta się mnie co robiliśmy z Draganem w łazience. Rzucam w kierunku Kurka mordercze spojrzenie, ale nie mogę wymigać się od odpowiedzi. -Pocałował mnie w obojczyk. -mówię jak gdyby nigdy nic i wzruszam ramionami. Na moje szczęście los się do mnie uśmiecha i udaje mi się wylosować Zaytseva, Travicę i Kurka. Ivan twierdzi, że po pięćdziesięciu kobietach w jego łóżku pogubił się w ich liczeniu, Dragana rodzice kiedyś zapomnieli o nim na trzy dni i sami wrócili z wakacji (nie odzywał się potem do nich przez tydzień), a Bartek po tym, jak zdał maturę poszedł z kolegami się napić i ci wmówili mu, że nic takiego nie miało miejsca to ten rozbeczał się jak małe dziecko. Aż mi łzy lecą ze śmiechu, gdy słyszę te historie. Dobrze, że żaden z nich nie wypytuje się mnie o moją przeszłość. Chłopcy zaczynają się rozchodzić i w pokoju pozostaje nasza trójka.
-Ewa, wiesz, ja chyba skorzystam z twojego pokoju, bo obiecałem, że zadzwonię do Olgi. -mówi Travica, a ja mu przytakuję głową, że się zgadzam. Ten wychodzi z laptopem w ręku, Ivan idzie się wykąpać, a mi zostaje czarna robota, czyli rozścielenie łóżek. No i w tym momencie rodzi się problem: są dwa łóżka a trzy prześcieradła. Dobra, jedno odłożymy. Ale to samo jest z kołdrami! Jak będą tylko dwie to jeden zabierze jedną, drugi drugą a ja, że będę leżeć pośrodku, zostanę z niczym. Muszą być trzy kołdry, nie ma bata! Ivan wychodzi z łazienki i już ja mam wchodzić, gdy wraca Dragan. -Mam lepszy pomysł. Z Olgą przełożyliśmy rozmowę na później i ja nie chcę wam przeszkadzać, więc zabieram swoją pościel i rzeczy do twojego starego pokoju. -już otwieram buzię, bo chcę zaprzeczyć, ale ten uwija się tak szybko, że tylko całuje mnie w policzek i już go nie ma.
-Wiesz, że Dragan zrobił to specjalnie, prawda? -pyta mnie Zaytsev nie podnosząc wzroku znad czytanej przez niego książki.
-Ma jutro przewalone. -stwierdzam ze stoickim spokojem i idę do łazienki. Biorę prysznic i lekko podsuszam włosy, ale nie za bardzo, bo nie chcę aby z moich loków zrobiło się siano. Narzucam na siebie letnią piżamę, w sensie krótkie spodenki oraz bluzeczkę na ramiączkach i wychodzę z łazienki. Zaytsev w końcu odrywa się od swojej książki i patrzy się na mnie. Rozmarzonym wzrokiem...
-No nie wiem, mam może założyć długi dres, abyś się tak na mnie nie lampił? -zadaję mu pytanie retoryczne.
-Nie, nie, nie. Tak jest w sam raz. -uśmiecha się w moją stronę. Jak to mawiał mój ostatni chłopak: "Pobudza zmysły. I nie tylko." Przewracam oczami i ładuję się pod kołdrę.
-Wiesz, jednak bez Dragana jest tu wygodniej. -szczerzę się do niego. I w tym momencie jestem nawet mu wdzięczna. Ten odsyła mi również uśmiech i dalej pogrąża się w ciekawej lekturze. Ja przewracam się na bok, kładę się twarzą do niego równocześnie wlepiając w niego wzrok. I myślę. Po chwili zauważa to.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? -pyta zaciekawiony.
-Właśnie się nad czymś zastanawiam. Obok ciebie leży półnaga dziewczyna, a ty czytasz książkę. Więc nasuwają mi się tylko dwa wnioski: albo z kimś jesteś, ale to raczej nigdy nie sprawia problemu, albo jesteś gejem. -śmieję się pod nosem z własnych myśli. Sam rozbawiony zamyka książkę, odkłada ją na stolik nocny i gasi lampkę. Również kładzie się bokiem, czyli do mnie przodem, ale w odróżnieniu ode mnie podpiera się na ręce.
-Więc chcesz, abym się teraz na ciebie rzucił? -pyta z błyskiem w oku i drugą ręką zaczyna delikatnie muskać moje nagie ramię.
-Może niekoniecznie to, ale wszystko jest lepsze od świadomości, że jestem zbyt mało atrakcyjna, aby kogoś sobą zainteresować i ten woli czytać książki. -parskam śmiechem, choć w duchu jest mi trochę przykro.
-A idź ty, głuptasie. -ręką zakłada mi kosmyk moich niesfornych włosów za ucho. -Uwierz mi, że mam teraz na ciebie wielką ochotę, ale... Ale nie chcę naciskać. -patrzy w moje oczy z ogromną szczerością w swoich. -Wiem, że źle zaczęliśmy, ale już niestety tego nie zmienię. -na chwilę zapada pomiędzy nami cisza, bo trawię to, co on właśnie do mnie powiedział.
-Wiesz co, to chyba jeden z najbardziej zwariowanych dni w moim życiu. -przyznaję szczerze z uśmiechem na ustach. -Tyle się rzeczy dzisiaj wydarzyło, że nie sposób to ogarnąć. Z rana nachodzisz mnie ty, z kwiatami, których nie cierpię. Później rozpoczynam pracę wśród stada wielkoludów, którzy w ciągu jednego dnia stali się dla mnie jak rodzina. No i jeszcze wy...
-Co my? -pyta z zaciekawieniem, bo na chwilę zrobiłam pauzę.
-Ty, Dragan i chyba ten głupol Kurek staliście się moimi przyjaciółmi. A w dodatku leżę sobie tutaj, obok ciebie, w podwójnym łóżku i rozmawiam z tobą, jakbyśmy znali się wiele lat. Fajnie mam. -sama cieszę się z tego, co powiedziałam. Bo powiedziałam prawdę. -Może idź już spać, bo jutro macie dwa treningi i nie będziesz mógł się na boisku odbijać. -przyznaję z lekką niechęcią, ale wiem, że robię słusznie.
-Chyba masz rację... A więc do jutra. -uśmiecha się do mnie, a ja mu odpowiadam tym samym.
-Do jutra. -przewracam się na drugi bok i... I nie mogę zasnąć. Ciągle patrzę się w okno. Nie wiem czy zrobiłam dobrze kończąc tę rozmowę, bo to mogła być jedyna taka okazja, aby wszystko sobie powiedzieć. Już się nie dowiem. Przymykam więc oczy, bo może chociaż to pomoże mi zasnąć. I nagle czuję jak Ivan od tyłu się do mnie przytula. Obejmuje mnie w talii swoimi wielkimi rękami, a ja kładę swoje dłonie na jego. W międzyczasie składa jeszcze pocałunek na mojej szyi i szepcze mi do ucha: -Ciao bella.
_____
Od razu przepraszam za długość tego rozdziału, ale nie wiedziałam, gdzie można byłoby wcześniej to skrócić. No i przepraszam tak ogólnie. Może on niektórym się nie spodobać. Miałam wczoraj i dzisiaj ogromne zadanie, tak zwane "pisanie pod presją". :D Błagam Was, nie róbcie tego więcej... Oczywiście to bardzo miłe, że interesujecie się moją twórczością, ale zamiast skupić się na samym pisaniu to myślałam: "Boże, oni na mnie liczą. Czekają. Nie mogę ich zawieźć.", no i przez to wyszło to jak wyszło. :P
Czekam na Wasze komentarze - to motywuje. :)
szykuje się ciekawie :) byle się Dragan nie wtrącał bo szkoda Ivana :<
OdpowiedzUsuńczekam na następny :3
Jest świetnie! :) mam nadzieję, że będziesz dodawać rozdziały częściej, bo "apetyt rośnie w miarę jedzenia" :D bardzo ciekawi mnie przeszłość Ewy..mam nadzieję, że opowie o wszystkim Ivanowi, a nie komuś innemu :) pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńświetny rozdział !!! z niecierpliwością czekam na kolejny i zapraszam do siebie, pozdrawiam i udanych wakacji :* <
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział Ona musi być z Ivanem widać ,że ich ciągnie do siebie. Chociaż jestem ciekawe czy dragon czegoś nie namiesza. czekam na kolejny. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIvan się nie poddaje, ale Dragan może coś namieszac. Jest nieco dziwny i raczej mu nie ufam co do jego czystych intencji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na rozdział "#20 Dzieci ci pasują" na http://zycie-latwiejsze-staje-sie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńP.S. daj mi trochę czasu to nadrobię rozdziały u ciebie i wrócę z jakimś sensownym komentarzem :)
Zapraszam na nowość: http://the-voice-of-love.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuń